100 wierszy na 100 lat niepodległości

Recytatorzy, przywróćmy należytą rangę polskiemu Słowu!

W związku z obchodami 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę   zachęcam wszystkie osoby związane z amatorskim ruchem recytatorskim, aby zechcieli włączyć się w radosne obchody  tego wydarzenia w sposób najbardziej adekwatny do tego, czym się zajmujemy.  Mianowicie do baczniejszego zwracania uwagi na to jak i co mówimy. Nasz piękny język jest ogromnym dziedzictwem kultury, najwyższą wartością związaną z przynależnością do naszego Narodu.

Z uporem będę powtarzała, że emitowany od wielu już lat jeden z seriali przyczynił się do powstałej mody, która niestety stała się już kanonem współczesnego języka. Nie do wyobrażenia było jeszcze ćwierć wieku temu by przeciętnie wykształcony Polak nie stosował zasad deklinacji. Było oczywiste, że powie „nie widziałem roweru; nie zjadłem tortu; zrobiłem skrót; zagrałem mecz”, a nie „nie widziałem rowera; nie zjadłem torta; zrobiłem skróta; zagrał ostatniego frejma mecza; napisałem esemesa; z tomika poezji; idziemy na filma; wejść na maszta i dać sobie znaka”. Proszę, nie pozwólmy, by wszech panosząca się końcówka „a” na zawsze wyparła końcówkę „u” i by „nie mam laptopa i samochoda” stanowiło normę językową.

Słuchając uczniów i studentów, redaktorów telewizyjnych i polityków, przechodniów na ulicy i o zgrozo – wielu nauczycieli i instruktorów żywego słowa odnoszę wrażenie, że już nie uczy się w szkole deklinacji. A jeżeli tak, to proszę odróżniajmy kogo od co i nie mówmy „bo chciałem otworzyć tego plika” czy „będę pani winna grosza”. Zawalczmy o biernik. Nie o biernika! I jeszcze jedna prośba. Zacznijmy zauważać, że w świecie funkcjonują dwie płcie i nie mówmy: z dwoma ratami; między dwoma bramkami i dwoma dziewczynkami.

Może jak sami zaczniemy mówić poprawniej, odważymy się też zwracać uwagę tym, którzy uważają, że setną rocznicę obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę należy czcić wielkimi imprezami, na których będzie słychać, że ktoś daje znaka na rozpoczęcie event'a...

P.S. Mój kuzyn ożenił się z Francuzką. Życzę nam, byśmy wszyscy mówili tak pięknie i poprawnie w rodzimym języku, jak ta dziewczyna znad Loary mówi po polsku.

P.S. II Jeszcze kilka zasłyszanych dziwactw językowych:

Problem więcej niż z dwoma ratami.

Zostało mi cztery mecze.

Trzy opakowania chrupków.

Dotyka palcy stóp.

Na boisko wbiegli zawodnicy w kwocie 22 osób.

Jak ktoś lubi, to może uszyć sobie takiego dzwona.

Tych pytań są dwadzieścia cztery.

 

Iwona Mirońska Gargas