Ten Rzeczy Niepokój #2.0

PREMIERA SPEKTAKLU "TEN RZECZY NIEPOKÓJ"

numer 1.

SZCZECIN 19.01.2020 r.

godz. 18:00


SPEKTAKL TEATRU POEZJI
POŚWIĘCONY PAMIĘCI
POWSTAŃCA WARSZAWSKIEGO,
ŻOŁNIERZA II OBWODU „ŻYWICIEL”
(ŻOLIBORZ) WARSZAWSKIEGO OKRĘGU
ARMII KRAJOWEJ - ZGRUPOWANIE „ŻMIJA”,
„WRZOSA”-
- por. JÓZEFA ZDZISŁAWA MIROŃSKIEGO


SCENARIUSZ - IWONA MIROŃSKA GARGAS
REŻYSERIA - IWONA MIROŃSKA GARGAS I MARCIN GARGAS
UDŹWIĘKOWIENIE - MARCIN GARGAS
OPERATOR ŚWIATŁA I NAGŁOŚNIENIE - KONRAD PRILL
SCENOGRAFIA - IWONA MIROŃSKA GARGAS, GRZEGORZ GARGAS, MARCIN GARGAS

PRODUCENT SPEKTAKLU - STUDIO TEATR IWONA MIROŃSKA GARGAS

I. Mirońska Gargas
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr

DRUGA ODSŁONA SPEKTAKLU
„TEN RZECZY NIEPOKÓJ”

Kilka lat temu zapraszaliśmy na premierę do Klubu Delta, filii Miejskiego Ośrodka Kultury, w Szczecinie Dąbiu.
Wówczas trzon obsady stanowili członkowie Teatru Słowa Proscenium. Teraz w jej skład wchodzą w większości uczestnicy zajęci w Studiu Teatr, będący członkami Grupy Spektaklowej tegoż studia. Nie znaczy to, że w spektaklu nie zobaczymy członków TSP i kandydatów do zespołu.
W dniu dzisiejszym na scenie zobaczymy, w następujących rolach:

„Wrzos”
Marcin Gargas

Młodzi Powstańcy
Wiktoria Gajos
Marcin Gargas
Kacper Kędziora
Maciej Kamiński
Wiktoria Raciborska
Antonina Wojciechowska

Ludność cywilna
Kacper Bujakowski
Andżelika Felczak
***
Alicja Warzoszczak

Głos Matki
Iwona Mirońska Gargas


W. Gajos, A. Wojciechowska
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr


SPECJALNE PODZIĘKOWANIA

Producent spektaklu pragnie wyrazić szczególne podziękowania dla:

Pani Natalii Sikory, za wyrażenie na bezpłatne wykorzystanie nagrania pieśni „Orzeł Biały” w Jej wykonaniu.
Pana Grzegorza Gargasa za wykonanie elementów scenografii.
Pana Włodzimierza Gierygi (ProlightSLS) za użyczenie sprzętu oświetleniowego .
Pana Zbigniewa Jahnza za przychylne serce i poświęcony czas.


TEKSTY  W KOLEJNOŚCI  ICH PREZENTOWANIA

W Ojczyźnie” - A. Kamińska
„Kalendarzyk z roku 1863” fr.-
St. Baliński
„Strofa o wolności” - K. Wierzyński
„Archeologia (II)” – St. Grochowiak
„Rzeczy niepokój” fr.-
K. K. Baczyński
„Przesłanie Pana Cogito” -
Z. Herbert
„Rzeczy niepokój” frag.-
K. K. Baczyński
„Przesłanie Pana Cogito” frag. -
Zb. Herbert
„Rzeczy niepokój” - K. K. Baczyński
„Kalendarzyk z roku 1863” fr.-
St. Baliński
„Filandia” - M. Świetlicki
„Spojrzenie” frag. - K.K. Baczyński
„Modlitwa warszawska”-
A. A. Międzyrzecki
„Nasz strach” - Zb. Herbert
„Pieśń ze środka miasta” -
K. Wierzyński
„Ballada o wisielcach” -
K. K. Baczyński
„Spojrzenie” frag. -
K.K. Baczyński

„Napis” frag. - Zb. Herbert
„Las Ardeński” frag.- Zb. Herbert
„Miłość” - K. K. Baczyński
„Niebo złote ci otworzę” -
K.K. Baczyński
„Pragnienie” - K.K. Baczyński
*** (Zamknij mnie w swoich dłoniach) – anonim
„Pożegnanie żałosnego strzelca” -
K. K. Baczyński
„Noc samobójcza” - K. K. Baczyński
„Dwie krople” - Zb. Herbert
„Trzy wiersze z pamięci” frag. - Zb. Herbert
„Elegia o... (chłopcu polskim)” - K. K. Baczyński
„Strofa o rozpaczy” - K. Wierzyński
„Alarm” frag. - A. Słonimski
,,Psalm 3. O łasce” -
K. K. Baczyński
„Trzy wiersze z pamięci” frag. - Zb. Herbert
„Modlitwa za zmarłych w Warszawie” - K. Wierzyński
„W imię Ojca” - K. Wierzyński
„Poprawka historyczna” -
K. Wierzyński
„Nie miał palta” - A. Świrszczyńska
„Przesłanie Pana Cogito” frag.-
Zb. Herbert

A. Felczak, K. Bujakowski, A. Warzoszczak
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr

"Ten Rzeczy Niepokój" w prasie

Powstanie na głosy

OSWAJANIE NIEPOKOJU

NIE jest dziś częste prowadzenie teatru amatorskiego jako teatru słowa. To nie tyko brak mody na poezję (młodzi zresztą wciąż ją masowo piszą), ile świadomość, że poezja na scenie wymaga szczególnego rzemiosła. Tak, rzemiosła, tu się widza nie da oszukać efekciarstwem inscenizacji. Wiersze, by nie brzmiały pretensjonalnie, trzeba umieć mówić. A mówić je w zespole to sztuka dodatkowa.

TYMCZASEM Teatr Słowa „Proscenium” z Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczecinie już nazwą deklaruje, iż dla niego najważniejsze jest ono właśnie. A prowadząca go Iwona Mirońska Gargas – zasłużona instruktorka sceny recytatorskiej – mówi, że jej wzór to Teatr Rapsodyczny z lat 50 ubiegłego wieku. Taka tradycja to dziś rzadkość, nie tylko dlatego, że mało kto pamięta już, na czym ów teatr polegał. Jego idee artystyczne i estetyczne – nawet gdyby je znać doskonale – są po prostu odległe od przyzwyczajeń współczesnego widza. Ale że tego typu teatr jest możliwy i dziś, i może dostarczać emocji tak aktorom, jak i widzom, przekonałem się oglądając spektakl „Ten rzeczy niepokój” – poświęcony pamięci Powstania Warszawskiego – przygotowany przez „Proscenium” i Studio Teatr, a pokazany niedawno na scenie kina „Zamek”. Grupa młodych, głównie uczniów, studentów – prowadzona przez Iwonę Mirońską Gargas i Marcina Gargasa – wykazuje się nie tylko rzemiosłem (wiersz mówią na ogół bez emfazy, słowa artykułują wyraźnie) – także w deklamacji zespołowej – a i żywym rozumieniem wypowiadanych strof. Co teraz nie jest wcale oczywiste przy mówieniu poezji. Przykład: Anna Buzek na gali Nagrody im. Szymborskiej, czytająca wiersze nominowanych autorów. Wszystkie – na tym samym tonie, z minoderią, jaka mogłaby być w repertuarze egzaltowanej gimnazjalistki. Młodzi z „Proscenium” mówią z uczuciem, lecz bez tej kłopotliwej dla słuchacza patetycznej i ckliwej nuty. Zapewne i dlatego, że ich spektakl zgrabnie i mądrze opowiada o rzeczach im bliskich: nie tyle o koturnowym patriotyzmie, ile o miłości życia. Która nie tylko nie wyklucza poświęcania dla idei – na przykład idei wolności – ale i podnosi wartość takiej ofiary. Scenariusz spektaklu nie jest – jak można było się spodziewać – zbitką znanych wierszy autorów z powstaniem kojarzonych. Fakt, najwięcej tu tekstów Baczyńskiego, ale są i Herberta, Grochowiaka, Wierzyńskiego, Międzyrzeckiego, więc powojenne, będące raczej refleksją nad polskim pojmowaniem wolności niż zapisem konkretnych wydarzeń. Przedstawienie zaczyna tekst Anny Kamieńskiej (nie: Kamińskiej! Jak to widnieje w programie spektaklu) „W tej Ojczyźnie” z otwierającym go cierpkim wersem: „wulgarnej jak ścisk w tramwaju”. Już ten prolog zapowiada iż nie będzie na scenie tromtadracji, lecz próba odpowiedzi na pytanie, jaka jest cena walki, i jakie mogą być owej walki owoce. Spektakl nie burzy jednak mitów, nie „szarga świętości” – to raczej wyciszona, ale podniosła deklaracja, że Warto Było. Można dyskutować nad doborem wierszy; niektóre z nich opisują czas, którego… nie dotyczą (np. „Alarm” Słonimskiego z 1941, jako echo nalotów września 39 – ze refrenem: „Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!”; w Warszawie 44 radiowych alarmów nie ogłaszano), ale myśl z nich wywiedziona, by zawsze być wiernym swoim ideałom („Bądź wierny, idź” – powtarzają za Herbertem młodzi recytatorzy) – broni się w spektaklu dobrze. W jednym tylko wypadku dobór wiersza zdaje się nietrafiony. To napisana jeszcze w latach 20. „Pieśń ze środka miasta”. Wierzyński stworzył ją jako profetyczny krzyk przeciw cywilizacji, kamiennej i bezdusznej. Wyrwanie z tego wiersza takich zdań jak „ratuj nas [Boże], z konwulsji zastygłych kamieni” – i wpisywanie ich w narrację powstania – to nieporozumienie i nadużycie jego sensu. Całe przedstawienie pozostaje wszakże ładnym dowodem na to, że „ten rzeczy niepokój” – ciągnący się za nami jak trauma – można także sensownie oswajać. Poetycki spektakl w kinie „Zamek” zgromadził liczną widownię. Były szczere i serdeczne oklaski, nie obyło się też bez wzruszeń. Dedykowano go bowiem pamięci Józefa Zdzisława Mirońskiego – powstańca o pseudonimie „Wrzos” – ojca pani Iwony i dziadka Marcina Gargasa. Marcin Gargas - także występujący w spektaklu - w jego finale mówi o tym ze sceny. W tymże finale przedstawiają się zresztą krótko wszyscy wykonawcy. Zawsze kończąc tę prezentację słowem „żyję”. Żyję i pamiętam.

ADL

WDZIĘCZNOŚĆ I PATRIOTYZM, CZYLI ,,TEN RZECZY NIEPOKÓJ”

W tak wielkim zabieganiu, w jakim znajduje się współczesny człowiek ciężko jest się zatrzymać. Pochylić nad historią i wrócić do tego, co minęło bezpowrotnie. Zapominamy, że do kształtowania dobrej teraźniejszości niezbędna jest znajomość przeszłości. Dlatego uważam, że spektakl ,,Ten rzeczy niepokój” jest nam niezwykle potrzebny. Stanowi dobry początek do stwarzania pięknego tu i teraz.

Do Czarnej Sali Akademii Sztuki w Szczecinie wchodziłam z wielkimi oczekiwaniami. Już kilka lat wcześniej oglądałam nagranie spektaklu na kanale YouTube i nie ukrywam, że dzięki niemu zaczęłam swoją przygodę z teatrem już  ,,na poważniej”. Aktorzy zachwycili mnie swoją wrażliwością, a każdy tekst, każde wypowiedziane zdanie zapadło mi w pamięci. Poprzeczka jaką zawiesiłam dla nowej obsady była wysoka i nie wiedziałam, że będzie można do niej doskoczyć w tak pięknym stylu. Generalnie nowe odsłony mają to do siebie, że chce się je nieustannie porównywać do pierwowzoru. Osobiście analizuję każdy szczegół i przymierzam do poprzedniej wersji. W tym wypadku było zupełnie inaczej. Odkąd aktorzy weszli, a raczej wpadli na scenę rozmawiając ze sobą żywiołowo, wciągnęli mnie do lata 1944. roku. Rozmawiając i przekrzykując się wzajemnie przenieśli mnie do miejsca, w którym czuć nadzieję, strach, entuzjazm i obawę jednocześnie. Przestała być ważna zmiana obsady, nie liczyło się dla mnie to, że przyszłam mając z tylu głowy  zamiar napisania recenzji. Ważna była tylko historia. I o to właśnie chodziło.

W czasach gimnazjum i liceum interesowałam się historią Polski XX wieku, które to zainteresowanie zostało mi wpojone przez mojego dziadka. Poznając dzieje ojczyzny wyjątkowo  poruszył mnie okres  powstania warszawskiego. Zaczęłam dużo czytać, odkrywać i zdobywać wiedzę na ten temat. Jednak nigdy szczególnie  nie zagłębiałam się w wiadomości dotyczące ludności cywilnej, czego pożałowałam z całego serca. Ciężko czytało się o statystykach dotyczących zabitych, ale jeszcze ciężej było mi wejść w ich historie podczas spektaklu. Dla mnie, żyjącej w wolnej Polsce łatwo jest wychwalać bohaterstwo walczących i krytycznie patrzeć na biernych ludzi. ,,Ten rzeczy niepokój” dobitnie uzmysłowił mi, że łatwo jest oceniać nieobecnym. Oburzenie  jest proste dla człowieka wolnego, który nie był w podobnej sytuacji. Możliwe, że losy cywilów wpłynęły na mój odbiór całości przez to, że siedziałam na widowni po lewej stronie . Wbrew pozorom miało to ogromne znaczenie. Na początku spektaklu, po zagorzałej dyskusji scena podzieliła się na dwie części: po stronie prawej ulokowali się powstańcy z biało-czerwonymi opaskami na rękach, a po drugiej — aktorzy grający ludność cywilną. Było to nie tylko oddzielenie  ludzi pełniących różne funkcje, ale również ludzi czujących inaczej. Po lewej stronie kumulowały się obawa, strach, smutek i złość. Po tej stronie było wiele niezrozumienia i bólu. Tutaj znajdowali się Ci, o których emocjach w ogóle nie miałam pojęcia. Którzy wydawali się być ignorantami i tchórzami, a tak naprawdę byli ludźmi stającymi w obliczu trudnych decyzji. Ten świat okazał się o wiele inny niż myślałam.

26. stycznia o godzinie 18:00 miało miejsce wydarzenie, które odmieniło moje patrzenie na Polskę i na to, jaką rolę w niej pełnię. Nie był to bowiem zwyczajny spektakl, gdyż na sali siedzieli byli żołnierze Armii Krajowej i byli powstańcy. Ich obecność poruszyła moje serce i obudziła moją wdzięczność. Zrozumiałam, że obok mnie siedziała żywa historia i to, co działo się na scenie nie było żadną fikcją. Kiedy była mowa o dziesięcioletnim chłopcu, który walczył i później został wzięty do niewolni, ktoś dopowiedział: ,,i teraz jest tutaj na sali”. Ludzie, którzy siedzieli na widowni byli tymi, którzy pojawili się na scenie. Przeżywali dokładnie to samo, mieli podobne wątpliwości i nadzieje. Oni naprawdę oddali wszystko dla swojej ojczyzny. Marzyli o tym, co ja dostałam za darmo. Ponieśli klęskę, w imię tego, na co ja sobie nie zasłużyłam. Są to wnioski mocne i potrzebne każdemu. Bez względu na wiek.

O moim zachwycie nad całym spektaklem niech mówią hektolitry łez, które wylałam i wylewam nadal, opisując swoje wrażenia. O moim podziwie dla aktorów, dla ich pięknego słowa niech świadczy moja obolała szczęka, która opadła mi podczas ich gry na scenie. Nie zostaje mi nic innego jak zakończyć ten tekst w podobny sposób, w jaki spektakl zakończyli aktorzy: mam na imię Marta, jestem wdzięczna za ,,Ten rzeczy niepokój”. Żyję.