Ten Rzeczy Niepokój #3
PREMIERA SPEKTAKLU "TEN RZECZY NIEPOKÓJ"
numer 8.
SZCZECIN 27.03.2022 r.
godz. 19:00
000707
SPEKTAKL TEATRU POEZJI
POŚWIĘCONY PAMIĘCI
POWSTAŃCA WARSZAWSKIEGO,
ŻOŁNIERZA II OBWODU „ŻYWICIEL”
(ŻOLIBORZ) WARSZAWSKIEGO OKRĘGU
ARMII KRAJOWEJ - ZGRUPOWANIE „ŻMIJA”,
„WRZOSA”-
- por. JÓZEFA ZDZISŁAWA MIROŃSKIEGO
PRODUCENT SPEKTAKLU - STUDIO TEATR IWONA MIROŃSKA GARGAS
SCENARIUSZ - IWONA MIROŃSKA GARGAS
REŻYSERIA - IWONA MIROŃSKA GARGAS I MARCIN GARGAS

I. Mirońska Gargas
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr
OSWAJANIE NIEPOKOJU
NIE jest dziś częste prowadzenie teatru amatorskiego jako teatru słowa. To nie tyko brak mody na poezję (młodzi zresztą wciąż ją masowo piszą), ile świadomość, że poezja na scenie wymaga szczególnego rzemiosła. Tak, rzemiosła, tu się widza nie da oszukać efekciarstwem inscenizacji. Wiersze, by nie brzmiały pretensjonalnie, trzeba umieć mówić. A mówić je w zespole to sztuka dodatkowa.
TYMCZASEM Teatr Słowa „Proscenium” z Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczecinie już nazwą deklaruje, iż dla niego najważniejsze jest ono właśnie. A prowadząca go Iwona Mirońska Gargas – zasłużona instruktorka sceny recytatorskiej – mówi, że jej wzór to Teatr Rapsodyczny z lat 50 ubiegłego wieku. Taka tradycja to dziś rzadkość, nie tylko dlatego, że mało kto pamięta już, na czym ów teatr polegał. Jego idee artystyczne i estetyczne – nawet gdyby je znać doskonale – są po prostu odległe od przyzwyczajeń współczesnego widza. Ale że tego typu teatr jest możliwy i dziś, i może dostarczać emocji tak aktorom, jak i widzom, przekonałem się oglądając spektakl „Ten rzeczy niepokój” – poświęcony pamięci Powstania Warszawskiego – przygotowany przez „Proscenium” i Studio Teatr, a pokazany niedawno na scenie kina „Zamek”. Grupa młodych, głównie uczniów, studentów – prowadzona przez Iwonę Mirońską Gargas i Marcina Gargasa – wykazuje się nie tylko rzemiosłem (wiersz mówią na ogół bez emfazy, słowa artykułują wyraźnie) – także w deklamacji zespołowej – a i żywym rozumieniem wypowiadanych strof. Co teraz nie jest wcale oczywiste przy mówieniu poezji. Przykład: Anna Buzek na gali Nagrody im. Szymborskiej, czytająca wiersze nominowanych autorów. Wszystkie – na tym samym tonie, z minoderią, jaka mogłaby być w repertuarze egzaltowanej gimnazjalistki. Młodzi z „Proscenium” mówią z uczuciem, lecz bez tej kłopotliwej dla słuchacza patetycznej i ckliwej nuty. Zapewne i dlatego, że ich spektakl zgrabnie i mądrze opowiada o rzeczach im bliskich: nie tyle o koturnowym patriotyzmie, ile o miłości życia. Która nie tylko nie wyklucza poświęcania dla idei – na przykład idei wolności – ale i podnosi wartość takiej ofiary. Scenariusz spektaklu nie jest – jak można było się spodziewać – zbitką znanych wierszy autorów z powstaniem kojarzonych. Fakt, najwięcej tu tekstów Baczyńskiego, ale są i Herberta, Grochowiaka, Wierzyńskiego, Międzyrzeckiego, więc powojenne, będące raczej refleksją nad polskim pojmowaniem wolności niż zapisem konkretnych wydarzeń. Przedstawienie zaczyna tekst Anny Kamieńskiej (nie: Kamińskiej! Jak to widnieje w programie spektaklu) „W tej Ojczyźnie” z otwierającym go cierpkim wersem: „wulgarnej jak ścisk w tramwaju”. Już ten prolog zapowiada iż nie będzie na scenie tromtadracji, lecz próba odpowiedzi na pytanie, jaka jest cena walki, i jakie mogą być owej walki owoce. Spektakl nie burzy jednak mitów, nie „szarga świętości” – to raczej wyciszona, ale podniosła deklaracja, że Warto Było. Można dyskutować nad doborem wierszy; niektóre z nich opisują czas, którego… nie dotyczą (np. „Alarm” Słonimskiego z 1941, jako echo nalotów września 39 – ze refrenem: „Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!”; w Warszawie 44 radiowych alarmów nie ogłaszano), ale myśl z nich wywiedziona, by zawsze być wiernym swoim ideałom („Bądź wierny, idź” – powtarzają za Herbertem młodzi recytatorzy) – broni się w spektaklu dobrze. W jednym tylko wypadku dobór wiersza zdaje się nietrafiony. To napisana jeszcze w latach 20. „Pieśń ze środka miasta”. Wierzyński stworzył ją jako profetyczny krzyk przeciw cywilizacji, kamiennej i bezdusznej. Wyrwanie z tego wiersza takich zdań jak „ratuj nas [Boże], z konwulsji zastygłych kamieni” – i wpisywanie ich w narrację powstania – to nieporozumienie i nadużycie jego sensu. Całe przedstawienie pozostaje wszakże ładnym dowodem na to, że „ten rzeczy niepokój” – ciągnący się za nami jak trauma – można także sensownie oswajać. Poetycki spektakl w kinie „Zamek” zgromadził liczną widownię. Były szczere i serdeczne oklaski, nie obyło się też bez wzruszeń. Dedykowano go bowiem pamięci Józefa Zdzisława Mirońskiego – powstańca o pseudonimie „Wrzos” – ojca pani Iwony i dziadka Marcina Gargasa. Marcin Gargas - także występujący w spektaklu - w jego finale mówi o tym ze sceny. W tymże finale przedstawiają się zresztą krótko wszyscy wykonawcy. Zawsze kończąc tę prezentację słowem „żyję”. Żyję i pamiętam.
ADL
Gdy pierwszy raz „Ten rzeczy niepokój” wszedł na deski sceny w Klubie Delta (filii Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczecinie) nikt nie spodziewał się, że oglądać go będą nie tylko mieszkańcy województwa zachodniopomorskiego.
Tak się złożyło, że Teatr Słowa Proscenium (założony w 1993 r. przez Iwonę Mirońską Gargas) od początku istnienia związany był z Klubem 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej (w 1993 roku był to Klub Garnizonowy) i w 2015 roku reprezentował w/w Klub w Manewrach Scenicznych Wojska Polskiego.
Pierwszym przyjemnym sukcesem było zakwalifikowanie się do drugiego etapu przeglądu, który odbywał się w Klubie Marynarki Wojennej w Gdyni. Niesamowicie emocjonalne przyjęcie spektaklu przez pozostałych uczestników przeglądu jak i jurorów, było nagrodą samą w sobie. Jak się niebawem okazało, oznaczało to również wygraną na tym szczeblu eliminacji i kwalifikację na finały przeglądu, które odbywały się w Brzegu.
Etap finałowy odbył się w dniach 13-15 maja na scenie Brzeskiego Centrum Kultury oraz Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu i był nie mniej emocjonujący. Kolejny raz z widowni płynęły łzy wzruszenia i oklaski. Po burzliwych obradach i zawirowaniach Proscenium zostało nagrodzone trzecią nagrodą wśród grup scenicznych. Proscenici wyjeżdżali z Brzegu w fantastycznych nastrojach, żegnani przez jurorów okazjonalną rymowanką - „Całe jurorskie gremium, kocha Teatr Proscenium”.
Kolejny raz z widowni płynęły łzy wzruszenia i oklaski. Po burzliwych obradach i zawirowaniach Proscenium zostało nagrodzone trzecią nagrodą wśród grup scenicznych. Proscenici wyjeżdżali z Brzegu w fantastycznych nastrojach, żegnani przez jurorów okazjonalną rymowanką - „Całe jurorskie gremium, kocha Teatr Proscenium”.
Pomysł wyreżyserowania spektaklu poetyckiego o Powstaniu Warszawskiemu zrodził się jeszcze pod koniec siedemdziesiątych lat ubiegłego wieku. Wiele lat dojrzewał, razem ze mną, czekając na moment aż stwierdzę, że sprostam temu zadaniu. Mój Ojciec, porucznik „Wrzos” walczący na Żoliborzu, do końca swojego życia nie uporał się z koszmarem tamtych dni, często wracając wspomnieniami do minionych wydarzeń. Żałuję, że za Jego życia nie byłam jeszcze gotowa do zmierzenia się z tak trudnym tematem zarówno w sferze emocjonalnej jak i literackiej.
Po raz pierwszy wyreżyserowałam „Ten rzeczy niepokój” sześć lat temu z recytatorami Teatru Słowa Proscenium, na prośbę Pan Pawła Majewicza, Przewodniczącego Szczecińskiego Zarządu Oddziału Okręgowego Stowarzyszenia Katolickiego Civitas Christiana. Premiera spektaklu miała miejsce 3.10.2014 roku, dzień po 70. rocznicy zakończenia Powstania, a na widowni obecni byli Jego Żołnierze.
W tym roku, po kilku wprowadzonych do scenariusza zmianach, ponownie prezentujemy Państwu to przedstawienie. Z poprzedniego składu został tylko mój syn, grający podwójną rolę, wcielając się między innymi w postać „Wrzosa”, a właściwie będąc przekazicielem Jego życiowego credo, które odnajdujemy w wierszu Zbigniewa Herberta „Przesłanie Pana Cogito”: (..) idź wyprostowany wśród tych co na kolanach/ wśród odwróconych plecami i obalonych w proch/ (...) Bądź wierny Idź” . Marcin jest także współreżyserem tego spektaklu.
Ilekroć graliśmy „Ten rzeczy niepokój” zawsze na widowni była niebywała cisza. Czasami tylko Widzowie ocierali łzy. Dla mnie jest to potwierdzenie racji bytu tego spektaklu.
Dziękuję wszystkim grającym w obydwu wersjach spektaklu za Waszą wrażliwość, mądrość i zaangażowanie.
Iwona Mirońska Gargas

Moi Kochani Recytatorzy-Aktorzy grający w spektaklu TEN RZECZY NIEPOKÓJ! Bardzo Wam dziękuję za wspólną drogę, jaką przeszliśmy pracując nad tekstami i budując spektakl. Dziękuję za Premierę! Powiedzieć, że staDziękuję stanęliście na wysokości zadania - to nic nie nęliście powiedzieć:) Dziękuję Ci Synu za pomoc repowiedzieć:) reżyserską, techniczną, graficzną, malarską, żyserską, organizacyjną i każdą inną:))) I za kwiaorganizacyjną kwiaty...Memu mężowi za zrobienie scenografii. ty...Rodzicom osób biorących udział w przedstaRodzicom przedstawieniu za wyrozumiałość i cierpliwość. Grawieniu Gratuluję Państwu Dzieci!!! Publiczności pragnę tuluję podziękować za wspaniałą ciszę i ocierane łzy. Kochani! Przed nami kolejne spektakle. Wierzę, że utrzymacie poziom, ba! że będzie jeszcze lepiej i że będziecie mieć satysfakjeszcze satysfakcję z każdej zagranej sceny każdego z grań. cję Raz jeszcze dziękuję...
Iwona Mirońska Gargas
M. Rzepecka Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr |
W tak wielkim zabieganiu, w jakim znajduje się współczesny człowiek ciężko jest się zatrzymać. Pochylić nad historią i wrócić do tego, co minęło bezpowrotnie. Zapominamy, że do kształtowania dobrej teraźniejszości niezbędna jest znajomość przeszłości. Dlatego uważam, że spektakl ,,Ten rzeczy niepokój” jest nam niezwykle potrzebny. Stanowi dobry początek do stwarzania pięknego tu i teraz.
Do Czarnej Sali Akademii Sztuki w Szczecinie wchodziłam z wielkimi oczekiwaniami. Już kilka lat wcześniej oglądałam nagranie spektaklu na kanale YouTube i nie ukrywam, że dzięki niemu zaczęłam swoją przygodę z teatrem już ,,na poważniej”. Aktorzy zachwycili mnie swoją wrażliwością, a każdy tekst, każde wypowiedziane zdanie zapadło mi w pamięci. Poprzeczka jaką zawiesiłam dla nowej obsady była wysoka i nie wiedziałam, że będzie można do niej doskoczyć w tak pięknym stylu. Generalnie nowe odsłony mają to do siebie, że chce się je nieustannie porównywać do pierwowzoru. Osobiście analizuję każdy szczegół i przymierzam do poprzedniej wersji. W tym wypadku było zupełnie inaczej. Odkąd aktorzy weszli, a raczej wpadli na scenę rozmawiając ze sobą żywiołowo, wciągnęli mnie do lata 1944. roku. Rozmawiając i przekrzykując się wzajemnie przenieśli mnie do miejsca, w którym czuć nadzieję, strach, entuzjazm i obawę jednocześnie. Przestała być ważna zmiana obsady, nie liczyło się dla mnie to, że przyszłam mając z tylu głowy zamiar napisania recenzji. Ważna była tylko historia. I o to właśnie chodziło.
W czasach gimnazjum i liceum interesowałam się historią Polski XX wieku, które to zainteresowanie zostało mi wpojone przez mojego dziadka. Poznając dzieje ojczyzny wyjątkowo poruszył mnie okres powstania warszawskiego. Zaczęłam dużo czytać, odkrywać i zdobywać wiedzę na ten temat. Jednak nigdy szczególnie nie zagłębiałam się w wiadomości dotyczące ludności cywilnej, czego pożałowałam z całego serca. Ciężko czytało się o statystykach dotyczących zabitych, ale jeszcze ciężej było mi wejść w ich historie podczas spektaklu. Dla mnie, żyjącej w wolnej Polsce łatwo jest wychwalać bohaterstwo walczących i krytycznie patrzeć na biernych ludzi. ,,Ten rzeczy niepokój” dobitnie uzmysłowił mi, że łatwo jest oceniać nieobecnym. Oburzenie jest proste dla człowieka wolnego, który nie był w podobnej sytuacji. Możliwe, że losy cywilów wpłynęły na mój odbiór całości przez to, że siedziałam na widowni po lewej stronie . Wbrew pozorom miało to ogromne znaczenie. Na początku spektaklu, po zagorzałej dyskusji scena podzieliła się na dwie części: po stronie prawej ulokowali się powstańcy z biało-czerwonymi opaskami na rękach, a po drugiej — aktorzy grający ludność cywilną. Było to nie tylko oddzielenie ludzi pełniących różne funkcje, ale również ludzi czujących inaczej. Po lewej stronie kumulowały się obawa, strach, smutek i złość. Po tej stronie było wiele niezrozumienia i bólu. Tutaj znajdowali się Ci, o których emocjach w ogóle nie miałam pojęcia. Którzy wydawali się być ignorantami i tchórzami, a tak naprawdę byli ludźmi stającymi w obliczu trudnych decyzji. Ten świat okazał się o wiele inny niż myślałam.
26. stycznia o godzinie 18:00 miało miejsce wydarzenie, które odmieniło moje patrzenie na Polskę i na to, jaką rolę w niej pełnię. Nie był to bowiem zwyczajny spektakl, gdyż na sali siedzieli byli żołnierze Armii Krajowej i byli powstańcy. Ich obecność poruszyła moje serce i obudziła moją wdzięczność. Zrozumiałam, że obok mnie siedziała żywa historia i to, co działo się na scenie nie było żadną fikcją. Kiedy była mowa o dziesięcioletnim chłopcu, który walczył i później został wzięty do niewolni, ktoś dopowiedział: ,,i teraz jest tutaj na sali”. Ludzie, którzy siedzieli na widowni byli tymi, którzy pojawili się na scenie. Przeżywali dokładnie to samo, mieli podobne wątpliwości i nadzieje. Oni naprawdę oddali wszystko dla swojej ojczyzny. Marzyli o tym, co ja dostałam za darmo. Ponieśli klęskę, w imię tego, na co ja sobie nie zasłużyłam. Są to wnioski mocne i potrzebne każdemu. Bez względu na wiek.
O moim zachwycie nad całym spektaklem niech mówią hektolitry łez, które wylałam i wylewam nadal, opisując swoje wrażenia. O moim podziwie dla aktorów, dla ich pięknego słowa niech świadczy moja obolała szczęka, która opadła mi podczas ich gry na scenie. Nie zostaje mi nic innego jak zakończyć ten tekst w podobny sposób, w jaki spektakl zakończyli aktorzy: mam na imię Marta, jestem wdzięczna za ,,Ten rzeczy niepokój”. Żyję.
Marta Puzio
Kiedy po raz pierwszy miałem okazję zetknąć się z tym spektaklem, byłem po dosłownie kilku miesiącach spędzonych w Studiu Teatr, a więc było to ponad dwa lata temu. Oczywiście jeszcze wtedy nie posiadałem odpowiedniej, że tak to nazwę, świadomości scenicznej i wszelkich środków artystycznego wyrazu, aby swobodnie poruszać się w przestrzeni teatralnej. Brakowało jednak osoby, która wspomogła by zespół artystyczny i tym samym cały spektakl od strony technicznej. I tak zaczęła się moja przygoda z próbami i spektaklami, które jeszcze nie raz wystawiane były w późniejszym czasie. Do moich zadań należała obsługa oświetlenia oraz dźwięku, jednak wraz z upływem czasu i nasiąkaniem klimatem „Rzeczy Niepokoju”, co innego zajmowało moją głowę. Zacząłem zastanawiać się nad tym jakby to było być w roli twórcy. Nie mogłem przestać o tym myśleć i miałem wrażenie, że jakaś niewidzialna, niewytłumaczalna siła ciągnie mnie na scenę. A w dodatku cała ekipa spektaklowa robiła chyba wszystko, aby skutecznie zaszczepić we mnie miłość do teatru. Każda próba, każdy spektakl – od tych ludzi po prostu biła pasja, zaangażowanie i satysfakcja z tego, co robią. Przyszedł więc w końcu taki moment, w którym powiedziałem sobie, że chcę spróbować, bo czułem, że jest to miejsce dla mnie. Jeszcze wtedy nie pomyślałbym o tym, że kiedyś będzie mi dane wystąpić w tym właśnie spektaklu, dlatego ogromnie się cieszę, że doszedłem do takiego momentu, w którym mi zaufano i powierzono jedną z ról scenicznych. Będąc wtedy jedynie obserwatorem procesu twórczego, śmiało mogę powiedzieć, że wpłynęło to na mnie w sposób znaczący, bo przyczyniający się do mojego rozumienia szeroko pojętej sztuki teatralnej w wielu jej trudnych, lecz niewątpliwie interesujących wymiarach oraz pomogło przy pracy nad spektaklem, kiedy to sam stałem się jednym z wykonawców założeń i pomysłów reżyserskich.
A teraz czas na scenę
Całe to doświadczenie oraz zdobyta wiedza podczas obserwacji poprzedniej wersji „Rzeczy Niepokoju”, jak i podczas zajęć i warsztatów organizowanych przez Studio
Teatr, zaprocentowało teraz, kiedy to znalazłem się na pierwszych próbach do spektaklu. Bardzo się ucieszyłem, kiedy tylko dowiedziałem się o tym, że wznawiamy granie tej sztuki, i że również ja będę jej częścią, lecz tym razem jako aktor. Ze względu na jej specyfikę i tematykę, zdawałem sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwe zadanie, i aby należycie odtworzyć owe czasy, będzie do tego potrzebna prawda. Inaczej bowiem nie sprostam zadaniu. Otoczyłem się więc materiałami takimi jak filmy, poezja czy artykuły związane z Powstaniem Warszawskim, aby jak najdokładniej poznać świat, w którym za chwilę mam się znaleźć. Czułem się gotowy, więc już na pierwszych próbach chciałem wejść w ten projekt pełen entuzjazmu i energii do działania. Są oczywiście pewne rzeczy, o których wiedziałem, że muszę pamiętać, i bez których nie osiągniemy wymaganego i oczekiwanego efektu końcowego. Sprawę niewątpliwie ułatwiło mi to, że każdą osobę, z którą przyszło mi pracować nad tym spektaklem, znam już jakiś czas, a to z kolei przekłada się chociażby na wzajemne zaufanie na scenie. Praca w grupie zazwyczaj nie należy do łatwych, lecz wiedziałem, że współpraca z tymi ludźmi może zaowocować czymś naprawdę pięknym. Dlatego od początku wierzyłem w to, że pomimo mogących pojawić się trudności, razem ze wszystkim zawsze sobie poradzimy. Dobra współpraca i partnerowanie wymaga dużego wysiłku i zaangażowania nie tylko jednej ze stron, dlatego niezwykle ważne jest ciągłe utrzymywanie koncentracji na wysokim poziomie. Należy mieć baczenie na wszystko, co dzieje się wokół i stale kontrolować to, co w danej chwili odbywa się na scenie. Posłużę się swoim przykładem scenicznym, aby jak najbardziej wiarygodnie i prawdziwie oddać, to co chcę Państwu powiedzieć. Sceny grane w bezpośrednim kontakcie z drugą osobą, są o tyle trudne, że nie ma tu miejsca na myślenie jedynie o tym, co ja mam do zrobienia. W tym momencie staje się to współpracą dwóch osób i zawsze trzeba mieć ją na uwadze. Łatwym zadaniem nie jest również przekazanie treści zawartej w danym fragmencie tekstu, który trzeba wypowiedzieć i jednocześnie pamiętać o tym, co on z sobą siebie, o czym mówi. A to wymaga odpowiedniej sprawności zarówno intelektualnej, jak i emocjonalnej, koncentracji, o której już wspominałem, świadomości przestrzeni scenicznej, świadomości swojego ciała, swojego głosu i jeszcze paru innych rzeczy.
Jestem dumny z każdego kto przekroczył swoje granice podczas pracy nad tym spektaklem oraz wdzięczny tym, którzy umożliwili nam rozwój. Czasami wystarczy naprawdę niewiele, aby coś mogło zostać zauważone. Bo w końcu codziennie odkrywamy siebie na nowo – swoje ciało, swój głos, swoje emocje, swoje możliwości, co sprawia, że stale rozwijamy swój potencjał, który następnie staramy się wykorzystać do robienia pięknych rzeczy. Każdy fragment tekstu, koncentracja, ruch i związane z tym wszystkim emocje sprawiają, że czasami można zapomnieć o rzeczywistości, bo świat, który stwarzamy na scenie pochłania nas bez reszty. A to wszystko dla widza, bo teatr nie istnieje bez publiczności. A zatem – czas na scenę!
Zapraszam Państwa serdecznie do wspólnego przeżycia kawałka naszej historii. Bo wszyscy tworzymy historię. Razem jesteśmy jednością. Niech wybrzmi jeszcze głośniej: „Ten Rzeczy Niepokój”.
Konrad Prill
SPECJALNE PODZIĘKOWANIA
Producent spektaklu pragnie wyrazić szczególne podziękowania:
Pani Natalii Sikorze, za wyrażenie zgody na bezpłatne wykorzystanie nagrania pieśni „Orzeł Biały”.
Panu Grzegorzowi Gargasowi za wykonanie elementów scenografii.
Panu Zbigniewowi Jahnzowi za przychylne serce i poświęcony czas.
TRZECIA ODSŁONA SPEKTAKLU „TEN RZECZY NIEPOKÓJ”
Kilka lat temu zapraszaliśmy na premierę do Klubu Delta, filii Miejskiego Ośrodka Kultury, w Szczecinie Dąbiu, później do Klubu 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechaniozowanej w Szczecinie.
W pierwszej odsłonie trzon obsady stanowili członkowie Teatru Słowa Proscenium, w drugiej członkowie grupy spektaklowej Studia Teatr i należący do TSP recytatorzy. Teraz w skład wchodzą uczestnicy zajęć w Studiu Teatr, nowi Proscenici i dwójka dobrze już znanych członków Teatru. W taki sposób na scenie znajdą się osoby z wszystkich trzech odsłon „Niepokoju”.
Scenariusz - Iwona Mirońska Gargas
Reżyseria - Iwona Mirońska Gargas i Marcin Gargas
Udźwiękowienie - Marcin Gargas
Operator światła i nagłośnienie - Marta Majewska
Scenografia - Iwona Mirońska Gargas, Grzegorz Gargas, Marcin Gargas
Producent spektaklu - Studio Teatr Iwona Mirońska Gargas
W spektaklu występują:
„Wrzos”
Marcin Gargas
Młodzi Powstańcy
Kacper Bujakowski
Wiktoria Gajos
Marcin Gargas
Karol Moszczuk
Agata Terebus
Ludność cywilna
Andżelika Felczak
Konrad Prill
Alicja Kopaczewska
Kinga Rozkrut
Głos Matki
Iwona Mirońska Gargas

A. Felczak, K. Bujakowski, A. Warzoszczak
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr
TEKSTY W KOLEJNOŚCI ICH PREZENTOWANIA
„W Ojczyźnie” - A. Kamińska
„Kalendarzyk z roku 1863” frag. - St. Baliński
„Strofa o wolności” - K. Wierzyński
„Che fece... il gran rifiuto” - K. Kawafis, tłum.: T. Kubiak
„Credo” - K. Przerwa-Tetmajer
„Archeologia (II)” – St. Grochowiak
„Rzeczy niepokój” frag. - K.K. Baczyński
„Przesłanie Pana Cogito” frag. - Zb. Herbert
„Rzeczy niepokój” frag. - K.K. Baczyński
„Przesłanie Pana Cogito” frag. - Zb. Herbert
„Harcerska poczta polowa” - B.T. Dominiczak
„Rzeczy niepokój” - K.K. Baczyński
„Kalendarzyk z roku 1863” frag. - St. Baliński
„Filandia” - M. Świetlicki
„Spojrzenie” frag. - K.K. Baczyński
„*** („Zostałem z tobą”) - anonim
„Modlitwa warszawska” - A.A. Międzyrzecki
„Nasz strach” - Zb. Herbert
„Wyroki” - K.K. Baczyński
„Pieśń ze środka miasta” - K. Wierzyński
„Ballada o wisielcach” - K.K. Baczyński
„Spojrzenie” frag. - K.K. Baczyński
„Napis” frag. - Zb. Herbert
„Las Ardeński” frag. - Zb. Herbert
„Po to właśnie” - C.K. Norwid
„Rzeź Woli” - B.T. Dominiczak
„Po powstaniu” - B.T. Dominiczak
„Na Prudentalu” - B.T. Dominiczak
„Modlitwa warszawska” - A.A. Międzyrzecki
„Znowu jesień” - K.K. Baczyński
„Strach” - anonim
„Nad ranem” - T. Gajcy
„Miłość” - K.K. Baczyński
*** („Niebo złote ci otworzę”) - K.K. Baczyński
„Pragnienia” - K.K. Baczyński
*** („Zamknij mnie w swoich dłoniach”) – anonim
„Pożegnanie żałosnego strzelca” - K.K. Baczyński
„Noc samobójcza” - K.K. Baczyński
„Pożegnanie” – anonim
„Wciąż jesteś przy mnie” - T. Borowski
„Dwie krople” - Zb. Herbert
„Trzy wiersze z pamięci” frag. - Zb. Herbert
„Miłość bez jutra” - T. Gajcy
„Trzy wiersze z pamięci” frag. - Zb. Herbert
„Elegia o... (chłopcu polskim)” - K.K. Baczyński
„Strofa o rozpaczy” - K. Wierzyński
„Alarm” frag. - A. Słonimski
„Apel poległych” – anonim
„Psalm 3. O łasce” - K.K. Baczyński
„Trzy wiersze z pamięci” frag. - Zb. Herbert
„Modlitwa za zmarłych w Warszawie” - K. Wierzyński
„W imię Ojca” - K. Wierzyński
„Poprawka historyczna” - K. Wierzyński
„Nie miał palta” - A. Świrszczyńska
„Przesłanie Pana Cogito” frag. - Zb. Herbert

W. Gajos, A. Wojciechowska
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr
...posmakowałam i przez duszę przepuściłam słowa poetów różnych pokoleń. Rozpoznawalnych, znanych mi jeszcze z czasów dawnych – licealnych i mniej przeze mnie kojarzonych, ale w ustach młodych wykonawców nie mniej przejmujących. Spektakl pn. Ten rzeczy niepokój ku mojemu zaskoczeniu – a szłam na niego za namową męża, przekonana, że zderzę się
z amatorska inscenizacją na dobrym poziomie – okazał się – mimo młodego wieku odtwórców – profesjonalną, przejmującą i chwytającą za serce poetycką narracją - inscenizacją poświeconą Powstaniu Warszawskiemu. No może nie sensu scricto, ale emocjom i przeżyciom jego bezpośrednich i pośrednich uczestników. Spektakl okazał się spójną, działającą na różnych płaszczyznach emocji opowieścią.
Minimalistyczna scenografia. Szalenie wymowna: prosta konstrukcja swoją wymową i kolo-rystyką wspierająca teksty mówiące o wojnie widzianej oczami ludności Warszawy i powstańców. Dopełniana chwilami pustki, zimnej czerni, której dramatyzm podkreśla warstwa słowna i dźwiękowa. Szczególnie zwróciłam uwagę na ruch sceniczny. Reżyserka i twórczyni spektaklu Pani Iwona Gargas zasługuje na uznanie, a dyscyplina sceniczna i umiejętność sprzedania emocji ciałem za wielkie wyróżnienie i osiągnięcie młodych wykonawców. Wprowadzenie ruchu w taki sposób pozwoliło
z jednej strony powiedzieć prawdę o wojnie, a z drugiej – przynajmniej częściowo pokazać postawy osób, które doświadczyły tak strasznej traumy.
Wojna, zwłaszcza dzisiaj, jest wciąż postrzegana jako zjawisko, zdarzenie kontrowersyjne, nie mieszczące się w naszej wyobraźni, a zwłaszcza bezpośrednim, niemal namacalnym otoczeniu.
A spektakl Teatru Poezji ukazuje, jak wiele z tego, co miało już nie wrócić, znów przychodzi. Kiedy słuchamy o bojach, burzonych umyślnie miastach, zabijanych kobietach i dzieciach - ręce opadają, że ponownie trzeba z tym problemem się mierzyć.
Słuchając tekstów o II wojnie światowej, nie da się nie pomyśleć o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. I spektakl świadomie zabiera głos w tej sprawie. Słowa o grozie i bezradności, o rozterkach
i miłości kobiet oraz powinności mężczyzn (chłopców, dzieci), słowa opowiadające o wojnie wówczas i dzisiaj, a także o tym, że solidarność ponad granicami to jedyne, w czym można pokładać nadzieję usprawiedliwiają łzy w oczach odtwórczyń spektaklu i w oczach przynajmniej części widowni.
Reasumując. Chciałabym zobaczyć ten spektakl jeszcze raz. Dlaczego? Mam przeświadczenie że nie widziałam całości. Emocje utrwaliły tylko fragmenty. Nie wiem czy to ruch, ulotność słów
i dźwięków, czy tez gra świateł, ale spektakl wzbudził we mnie jakiś atawistyczny rodzaj tęsknoty za nim. A to już naprawdę sporo. Polecam. Oglądajcie, smakujcie i słuchajcie. Chapeau bas.
Bożena Jahnz

od lewej: W. Gajos, K. Moszczuk, K. Bujakowski, A. Terebus
Fot. M. Gargas |Foto Studio Teatr